Sławek zaczął się dziwnie zachowywać, gdy zeszliśmy z gór do wioski

Właśnie zjedliśmy i zaczął czytać na głos zdanie, którego nie mógł poskładać. Literował wyrazy i nie mógł ich wypowiedzieć w całości. Potem zaczął mówić słowa, które nie pasowały do kontekstu.

Z niedowierzaniem popatrzyłam na niego. Myślałam, że sobie żartuje. Ale to nie były żarty. Chciał coś powiedzieć, ale nic nie brzmiało logicznie. Przestraszyłam się, wciąż nie wierząc, że to dzieje się naprawdę. Sławek wstał i zaczął chodzić z nadzieją, że minie. On też nie mógł uwierzyć, że to nie sen. Uświadomiłam sobie, że sytuacja jest poważna i trzeba działać szybko. Przy udarze liczy się każda minuta. Kiedy Sławkowi zaczęła drętwieć twarz i ręka po prawej stronie, byłam pewna, że to wylew. Wbiegłam do sklepu i poprosiłam o wezwanie karetki.

Kiedy każda sekunda wydaje się być drogą przez piekło, trwa niemiłosiernie długo. Zanim karetka dotarła, po godzinie od wezwania, wszystko przeszło. Symptomy wskazywały na TIA – czyli przemijający atak niedokrwienny, zwany mikrowylewem. Pojechaliśmy do szpitala, żeby zrobić badania. Po badaniu tomografem lekarze potwierdzili przypuszczenia, że jest to TIA. Ryzyko wystąpienia udaru w takim przypadku jest bardzo duże, dlatego konieczna jest obserwacja i dalsze badania, żeby sprawdzić czy nie ma zakrzepów. Kolejnego dnia sytuacja się powtarza. Sławek zapomina prostych słów, traci pole widzenia. Po tym następuje ból z tyłu głowy. Liczne badania wykluczają jednak wylew, a diagnoza brzmi: nieswoista aura migreny.

Dziękujemy Wam za wszystkie gesty wsparcia, wiadomości i modlitwy. To bardzo ważne w takich chwilach 😌

I jeszcze jedno: jeśli widzicie takie symptomy, nie wahajcie się reagować! Wzywajcie pomoc! Liczy się każda sekunda, bo to może nie być migrena, jak w przypadku Sławka.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *