Tydzień opadów śniegu, temperatury po -20 i wiatr to przepis na?… lawiny!

Grań Fogaraszy o tej porze roku jest niedostępna, a przy takich warunkach śmiertelnie niebezpieczna. Nasza trasa wiedzie na południe od niej, lecz ilość śniegu nawet w niższych partiach najwyższych gór Rumunii przekracza zdrowy rozsądek.

Przy dużym mrozie, świeży śnieg tworzy puch, w którym pełźniemy w rakietach z przedłużkami. Nie idziemy wzdłuż grzbietów, ale w poprzek, więc góra-dół-góra-dół…

Najzimniejszą z nocy spędzamy w chacie pasterskiej. Trochę sobie odmrażamy wystające nosy, ale poza tym w śpiworach Cumulus jest nam bardzo ciepło.

W czasie letniej wyprawy Łukiem Karpat w 2015 roku po kwietniowych śnieżycach w czerwcu w Fogaraszach było tyle śniegu, że trasa transfogaraska była nieprzejezdna, a nam przejście zajęło 2 tygodnie. Kilkakrotnie wchodziliśmy na grzbiet i schodziliśmy do podnóża, by obejść dany fragment doliną, gdy przejście dalej szlakiem okazywało się niemożliwe. O wejście na Moldoveanu (2544 m n.p.m.) walczyliśmy mocno i w końcu się udało! Był to pierwszy z czterech najwyższych szczytów państw, przez które szliśmy.

Trasa transfogaraska to naprawdę ciekawy punkt na mapie w podróży do Rumunii. Budowana w latach 60-70 przez żołnierzy na rozkaz Ceausescu dynamitem. Latem byliśmy nad jeziorem Balea, po północnej stronie grzbietu, tym razem podziwiamy widoki znad jeziora Vidraru utworzonego przez zaporę.

Po mrozach przyszedł czas na odwilż. Śnieg osiada, a na szlakach coraz więcej lodu. Czyżby wiosna?

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *