1600 km za nami!
Na horyzoncie wyłoniły się Karpaty Południowe. Kończymy przejście Karpat Wschodnich, przed nami 400 kilometrów – ostatnia prosta! Do końca zimy już tylko 24 dni, więc musimy się sprężać!
Tymczasem końcówka Karpat Wschodnich, mimo niższych wysokości, była pełna wrażeń!
W górach Persani weszliśmy na ubezpieczany szlak, wiodący kanionem. Do przejścia mieliśmy wiele mostów i trapów, aby podziwiać formy skalne i ogrom natury, który je tworzył przez wieki. Jest również gratka dla speleologów, jaskiń tu bez liku. Nie zwiedzaliśmy ich, bo zimą zapewne mają swoich lokatorów z którymi niekoniecznie chcielibyśmy mieć do czynienia. Ostrzeżenia na tabliczkach nie zostawiają złudzeń, że to królestwo niedźwiedzi i żmij. Bogactwo fauny i flory tego zakątka sprawiło, ze został włączony do obszaru chronionego programem Natura 2000.
Kolejne pasmo Baraolt również przysporzyło nam ciarków na plecach. Zaledwie 1 km od wioski trafiamy na miejsce zbrodni. Całkiem pokaźne szczątki krowy były pożywieniem niedźwiedzia przez kilka dni. Widzimy w pobliżu stare i świeższe ślady. Jak najszybciej oddalamy się, jednak okazuje się, że niedźwiedzie lubią chodzić szlakami. Przez kilka kilometrów idziemy razem ze śladami niedźwiedzia, który schodził żerować na truchle przy wiosce. Z ulgą oddychamy, gdy w końcu znikają. Niestety, kilka godzin później trafiamy na kolejne tropy na polanie. W okolicach Braszowa jest chyba największe zagęszczenie niedźwiedzi w całej Rumunii. Niedźwiedzie schodzące do wiosek w poszukiwaniu jedzenia w śmietnikach są normą, zdarzało się że schodziły do samego Braszowa, gdzie trzeba je było łapać i wywozić. Kolejnego dnia po drugiej stronie pasma znów napotykamy resztki uczty. Być może tej samej ofiary, przeniesione przez drapieżnika.
Na szczęście ludzie nie są w menu głodnych niedźwiedzi, a nasz zapach z pewnością odstrasza wszystkie żywe istoty.
Ostatnia prosta łatwa nie będzie. Mamy nadzieję, że buty i kuchenka wytrzymają nadchodzące mrozy, bo bez tego będzie ciężko dojść do celu…