Warunki w górach są ciężkie do przewidzenia

Nareszcie dane nam było podziwiać widoki i panoramy z grzbietu Połoniny Borżawy! Cały dzień mamy piękny warun. Słoneczko świeci, a przewiany i zmrożony na grzbiecie śnieg tworzy twarde podłoże. Powyżej 1200 metrów zamieniamy rakiety na raki. Zaglądamy do stacji meteo na grzbiecie Płaja, gdzie pracownicy potwierdzają prognozy ładnej pogody również na kolejne dni. Przechodzimy przez Wielki Wierch (Великий Верх) 1598 m n.p.m. skąd podziwiamy grań Stija (Стой) 1677 m n.p.m. – najwyższego szczytu pasma, na który wiedzie letni szlak. Późnym popołudniem grzbiet przysłaniają chmury. Za Hradem schodzimy, by dotrzeć do górskiej chatki na noc. Po odkopaniu wejścia możemy schronić się w środku. Niestety nie jesteśmy sami. Gdy tylko kładziemy się spać, wszystko dookoła zaczyna chrobotać. Wygłodniałe myszy dobierają się do wszystkiego, co ma jakikolwiek zapach jedzenia. Staraliśmy się wszystko dobrze zabezpieczyć, lecz i tak nie udaje się uchronić miski przed przegryzieniem, co czyni ją bezużyteczną… Rano zwlekamy się niewyspani i przekonujemy się kolejny raz jak nieprzewidywalna jest pogoda w górach. Mimo najlepszych danych pogodowych, w stacji meteo nie przewidzieli załamania pogody. Jest 10 stopni mrozu i zerowa widoczność. Wychodzimy na grzbiet w chmurach, ledwo co widząc, wiec idziemy powoli. Wieje wicher, który błyskawicznie nas wychładza i dodatkowo spowalnia. W takich warunkach mamy do przejścia jeszcze ok. 15 kilometrów grzbietem. Nie jesteśmy w stanie się rozgrzać. Gdy pojawia się możliwość zejścia, decyzja zapada szybko i zgodnie – kontynuujemy przejście doliną.

Dziękujemy, że jesteście z nami jest Was już 4000!

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *