Przejechaliśmy pociągiem część Kalabrii…
…bo tak prowadzi szlak
12 km z Piano Lago do Pedace mija bardzo szybko. Gdy wysiadamy na stacji, na 400 metrach, bucha żarem.
W ogóle nie przypomina nam to pogody z ostatnich dni, gdzie mróz codziennie szczypie w nos, a dwa dni przeczekiwaliśmy w miasteczkach huragany zrywające dachy.
W jednym z nich Sant’Agata di Esaro
przy sanktuarium natrafiamy na rozdawanie żywności. Myślimy, że to świąteczna akcja, ale okazuje się to comiesięczna pomoc dla najbiedniejszych rodzin. Pytamy o nocleg. Antonio, jeden z wolontariuszy, który na co dzień jest karabinierem, kontaktuje się z księdzem. Będziemy mogli przenocować, ale musimy jeszcze poczekać. Nie zamierzamy siedzieć bezczynnie, więc przyłączamy się do wolontariuszy, żeby pomóc w rozdawaniu żywności. Inna wolontariuszka, Francesca, zaprasza nas na kolację do księdza Don Valeria. Wspólnie z rodziną i znajomymi budują w kościele świąteczną szopkę.
Na szlaku jest mnóstwo połamanych gałęzi, konarów i drzew. Przechodzimy dziennie kilkadziesiąt powalonych pni. To skutecznie spowalnia nasz marsz, a musimy się spieszyć, bo przed nami kilka dni pogody, na przejście najwyższych partii gór w Parku Narodowym Sila.