1600 km za nami!
To 1/4 trasy Sentiero Italia, czas na zmianę butów
Podsumowujemy drugi miesiąc na najdłuższym górskim szlaku na świecie.
Zmagania ze śniegiem na przełęczach i większe przewyższenia w Lombardii sprawiły, że średnia naszego marszu spadła do km dziennie. Tym samym wizja powrotu do domu na Święta Bożego Narodzenia się oddala…
Pogoda się poprawiła w porównaniu do czerwca. Tylko dni padało. Poza przelotnymi opadami i letnimi burzami nie ma długotrwałych frontów, które uniemożliwiałyby nam wędrówkę.
Przed nami Piemont i Dolina Aosty – najwyższe, najpopularniejsze i najbardziej spektakularne partie Alp. Już widać znaczną różnicę – schrony tyrystyczne są co kilkanaście kilometrów, a szlaki znacznie bardziej uczęszczane.
Widzimy ślady zniszczeń po gwałtownych burzach, które pod koniec czerwca spustoszyły ten region. Na szczęście nie odbija się to bardzo na stanie szlaków, które przemierzamy, ale nie wiemy co jeszcze nas czeka. Dlatego trzymajcie kciuki